Witajcie! Tu Katarzyna Bąk, po prostu Kasia.
Dziecko wsi, które wyrosło w obcowaniu z naturą i do której zawsze, w wieku dorosłym, mnie ciągnęło.
Miałam szczęście urodzić się w miejscu i czasie, gdzie w dzieciństwie chodziło się boso po kałużach, brudziło się czereśniami prosto z drzewa, pasło się krowę od 5 nad ranem czy zbierało się żółte "żuki" z ziemniaków, a w wieku nastoletnim skakało się przez ognisko w Noc Kupały.
Wakacje spędzałam zawsze u jednej lub drugiej babci, obserwowałam i pomagałam: w pieleniu, doiłam krowę, zbierałam i kroiłam jabłka dla świń czy mieszałam kasze jaglaną ze szczypiorkiem dla kaczątek.
Byłam świadkiem wykluwania się piskląt, narodzin cielątka czy prosiaczków, ale też - zabijania świni czy patroszenia kurki.
Jako kilkuletnie dziecko jadłam surową cebulę praktycznie do każdego dania, czosnkiem i solą nacierałam skórkę chleba, a najlepszym przysmakiem uważałam bułki z fasolą i makiem, jadane z kiszonym ogórkiem prosto z dużej beczki dziadka.
Patrzyłam jak babcia oklepuje ciało pokrzywą na bóle rąk i nóg i naciera obolałe kolana nalewką z szyszek czy igieł sosny.
Dziś wracam tam wspomnieniami, zbieram je po ziarenku i staram się niczego nie zgubić. Po latach rozumiem, jak wielką to ma dla mnie ważność, aby dziś na własnym doświadczeniu i wspomnieniach z dzieciństwa opowiedzieć innym coś, co dla nich również może być bliskie i wartościowe.